Tana Toraja w Indonezji (Celebes) jest często określana mianem ziemia umarłych. To tutaj odbywają się największe pogrzeby świata, a wyjątkowa kultura szokuje i fascynuje. Pogrzeb w Toradży to wydarzenie dla ludzi o mocnych nerwach. Jeśli jesteście ciekawi wyjątkowych tradycji Tana Toraja zapraszam na wyprawę przez starożytne rytuały i wierzenia. Będzie też sporo informacji praktycznych dla tych, co chcieliby się wybrać na największy pogrzeb świata w Indonezji. Uwaga! Ten artykuł zawiera treści kontrowersyjne.
Ziemia umarłych
Region Tana Toraja ma wiele do zaoferowania. Stare tradycje, przepiękne wioski z domami w kształcie łodzi, górskie widoki czy jaskinie. Jednak najbardziej znaną atrakcją są niewątpliwie największe pogrzeby świata. Pogrzeb w Tana Toraja nosi nazwę tomate.
Podróżując po regionie zauważyłam jak ważne w wierzeniach miejscowej ludności jest życie po śmierci. Nigdzie indziej nie widziałam tyle kości, czaszek i grobowców. Kiedy ktoś z rodziny umiera ciało jest trzymane w domu przez kilka tygodni, a nawet lata. W ten sposób rodzina pokazuje szacunek jakim darzy zmarłego, a także ma czas by zaplanować pogrzeb i zebrać pieniądze. Rodzina traktuje zmarłego jakby był chory i leżał w łóżku. Rozmawia z nim, 3 razy dziennie przynosi jedzenie oraz zmienia ubrania.
Słowo tana znaczy ziemia, z kolei toraja to połączenie słów „to” – ludzie i „raja” znaczy góra, lub ktoś o wysokim statusie, jak król. Tana Toraja znaczy tyle co ludzie z gór lub wg innej etymologii królewski ród.
Największe pogrzeby świata
Pogrzeby w Tana Toraja trwają kilka lub nawet kilkanaście dni w zależności od statusu społecznego zmarłego i co za tym idzie budżetu rodziny. Zazwyczaj to koło tygodnia wliczając przygotowania, uroczystość witania gości, ofiarowanie zwierząt i pogrzebanie zwłok. To też ogromna impreza towarzyska, która wymaga długiego planowania. Miałam okazję uczestniczyć w takich kilkudniowych uroczystościach pogrzebowych i było to jedno z najbardziej niezapomnianych doświadczeń w moim życiu.
Przed rozpoczęciem uroczystości udałam się na przygotowania. Oprócz pięknych spichlerzy i starego domu stały tam bambusowe wiaty stworzone tylko na tę okazję. W końcu trzeba było gdzieś posadzić setki gości. Kobiety z lokalnej społeczności wzajemnie się wspierały w dekorowaniu miejsca charakterystycznymi czerwonymi materiałami. Ja przydałam się do krojenia warzyw i upiłam się winem palmowym, które uwielbiają lokalni. Z mojej perspektywy wyglądało to dość dziwnie, że baniak z winem stoi przed trumną ze zwłokami. Jednakże to było dopiero preludium dziwnych wydarzeń w kolejnych dniach…
Jak wygląda pogrzeb w Tana Toraja?
W końcu nadszedł dzień powitania gości i zgromadził setki przybyszów. Byłam bardzo podekscytowana kiedy przyszłam na to wyjątkowe wydarzenie, pełne już ludzi. Wskazano mi miejsce w bambusowych wiatach. Najbliższa rodzina, jak również ludzie z wysokiej klasy mieli zaszczyt siedzieć w spichlerzach ryżowych. Wśród tłumu gości zauważyłam kilka przywiązanych bawołów czekających na swoją kolej oraz dziesiątki czarnych świń. Te kwiczały przeraźliwie, ponieważ były przywiązane do bambusowego kija i rzucane gdzie bądź na placu. Wydawało się jednak, że ten fakt przeszkadza tylko mnie. Kiedy wszyscy goście przybyli na miejsce, rozpoczęło się przemówienie mistrza ceremonii. Na środku placu znajdowała się trumna wstawiona w platformę o charakterystycznym kształcie domów w Tana Toradża (zdjęcie poniżej).
Mistrz ceremonii zaprosił starszych z rodziny do tańca wokół trumny. Kilkoro z nich wzięło się za ręce trzymając tylko za mały palec i zaczęli wolnym krokiem tańczyć. Jedna pani zawołała mnie, żebym do nich dołączyła. Nie miałam pojęcia jakie są kroki, więc na początku wyglądałam niezdarnie, ale po chwili załapałam. Przychodząc na pogrzeb w Tana Toraja, czułam się jakbym uczestniczyła w jakimś festiwalu. To fascynujące, że pogrzeb w Toradży jest wesołym wydarzeniem w przeciwieństwie do naszego kraju i w ogóle Europy. Chociaż muszę przyznać, że w Rumunii znalazłam ciekawy wyjątek, bowiem znajduje się tam jedyny w swoim rodzaju wesoły cmentarz.
Po tańcach przyszedł ksiądz, by wygłosić kazanie. Obecnie większość Toradżan to chrześcijanie, którzy poniekąd mieszają starą tradycję z nowoczesną religią. Po zakończeniu przemówienia księdza rozpoczęła się kolejna runda tańców. Tym razem przez grupę mężczyzn specjalnie w tym celu wynajętych. Śpiewali stare pieśni niskim głosem i tańczyli wokół trumny. Wyglądało to bardzo imponująco i wprowadzało w zadumę.
Procesja
Ta część pogrzebu w Toradży zdecydowanie mnie zaskoczyła. Kilkunastu mężczyzn wzięło platformę-domek z trumną i rozpoczęło pochód po wsi. Nie byłoby w tym nic dziwnego jeśli mężczyźni nie zaczęliby skakać, dziko wykrzykiwać i bawić się trumną na którą stronę przechyli się bardziej. Faceci wrzeszczeli, trumna latała i była kupa śmiechu, chociaż nie byłam pewna czy wypada się śmiać. W końcu w środku było martwe ciało.
Dodatkowo mistrz ceremonii sypał przez megafon sprośne żarty i zachęcał mężczyzn by szli żwawiej. Generalnie im więcej śmiechu, tym lepiej. A wszystko po to, by umilić ten dzień duszy zmarłego, która jak wierzą lokalni bawi się razem z nimi.
Na dokładkę wrażeń mistrz ceremonii widząc mnie – turystkę – zaprosił bym siadła na platformie z trumną, co by było śmieszniej. Serio!? Mam jechać z trumną? Chwila konsternacji czy wypada i siadłam. No w końcu to ich kultura i obyczaje. Siedziałam z trumną, a faceci ochoczo wracali na plac imprezy. Ludzie śmiali się jak wkroczyliśmy widząc białasa przy trumnie. Ale moje oko wypatrzyło turystkę, która jak mnie zobaczyła miała oburzoną minę mówiącą: „co ona tam robi? co za brak szacunku dla zmarłego”? Ostatecznie z tego podestu spadłam już na placu bo tak zaczęli na koniec z tą trumną skakać. No generalnie – szok.
To ciekawe jak bardzo lekceważąco dla zmarłych wyglądałyby takie zachowanie w naszym kraju. Na żałobnej ceremonii w Toradży, wszyscy świetnie się bawią – tańczą, piją i świętują. Po co to wszystko? Według Taradżanów, to największa impreza w życiu człowieka. Tak, nie pomyliłam się – życia.
Toradżanie wierzą, że osoba po śmierci po prostu śpi lub jest chora, więc traktują ją jak żywą. Codziennie przynoszą jej jedzenie, wodę i rozmawiają. Opiekując się pokazują ogromny szacunek. Jeżeli odwiedzasz zmarłego w domu musisz poprosić go o pozwolenie na opuszczenie domu, jak żywego gospodarza. Rzeczywisty pogrzeb i koniec życia na Ziemi następuje wtedy, gdy ciało zostaje pogrzebane.
Co więcej, na pogrzebie w Toradży zawsze znajduje się specjalna wieża (zdjęcie po prawej), w której po procesji umieszczana jest trumna. Wierzy się, że zmarły patrzy stamtąd na imprezę i może oglądać wszystkich świętujących, tańczących i pijących wino. Przed chrześcijańskimi zasadami zmarły nie leżał w trumnie jak teraz tylko normalnie stawiali tam trupa! Widok zmarłych to była norma dla lokalnych. Chrześcijaństwo po kolei te wszystkie tradycje zmienia.
A teraz cała ta wyjątkowa ceremonia zamieni się w masakrę…
Rytualny ubój zwierząt
Jeśli jesteś wrażliwy na czytanie o drastycznych scenach, proszę pomiń tę część!
Po włożeniu trumny na wieżę przyszedł człowiek z wielkim bawołem. Toradżanie wierzą, że ofiara musi być złożona, bo bawół zabiera duszę do nieba. Mężczyzna najpierw umieścił na środku placu kij i przywiązał zwierzę tak, aby nie mogło uciec. Potem jednym ostrym ruchem podciął mu gardło. Bawół zaczął słabnąć i dławić się krwią, by w końcu paść. Litry krwi zaczęły pokrywać plac. Było to tak smutne, że żałowałam że chciałam na to patrzeć.
Ciszę przerwała muzyka i goście znowu powrócili do tańca tuż obok bawoła. Kilku mężczyzn zaczęło kroić zwierzę na kawałki tam, gdzie padło. Chwilę później również na oczach wszystkich doszło do masakry świń. Psy dookoła szalały. Świnie jedna po drugiej zabijano nożem, a krew wypełniała cały plac. Kwik niesamowity! Uczta uznana była za rozpoczętą.
Trzeciego dnia ceremonii w pobliżu placu ceremonii odbywały się walki byków. Hazard jest często organizowany na pogrzebie w Toradży nie tylko po to, by zabawić przybyłych na kilka dni gości, ale także by wesprzeć budżet rodziny organizującej całe wydarzenie. Co ciekawe, to samo miało miejsce na Borneo, kiedy spotkałam plemię Dajaków.
W pozostałych dniach ceremonii wiele zwierząt zostało zabitych. Każdego dnia widziałam coraz więcej krwi na tym placu, który wcześniej był tak zielony i piękny. Sceny zabijania i siekania bawołów i świń na oczach wszystkich, spektrum ich wnętrzności na pewno pozostaną w mojej pamięci. Pamiętam świniobicie z dzieciństwa, ale taką masakrę widziałam po raz pierwszy. Nie znajduję słów, by opisać, jakie to było szokujące i smutne.
Dlaczego bawoły są tak ważne?
Toradżanie wierzą, że bawół zabierze duszę do Punia (nieba), a świnia będzie ich prowadzić. Na każdym pogrzebie musi być poświęcony na zabicie przynajmniej jeden bawół i jedna świnia. Jednak z czasem ludzie zaczęli zabijać coraz więcej, pokazując swój status społeczny, jako że bawół symbolizuje dobrobyt.
Ceremonia pogrzebowa w niskiej klasie oznacza śmierć 1 bawoła, w wysokiej minimum 20 bawołów, ale może to być nawet 50!
W Tana Toraja jest około 24 rodzajów bawołów wodnych, a ludzie są na ich punkcie szaleni. Poszczególne gatunki różnią się długością i kształtem rogów, ubarwieniem oraz co za tym idzie ceną. Te najdroższe to albinosy, które są białe w ciapki jak dalmatyńczyk, lekko różowe i mają niebieskie oczy. Albinos może kosztować od 50 000 zł do nawet 150 000 zł w zależności ile ma białego, jaki kształt rogów itd. Nie wszystkie bawoły są składane w ofierze podczas ceremonii. Część z nich rodzina przekazuje na rzecz kościoła lub sierocińca. To samo dzieje się z mięsem z ceremonii. Mimo, że uczta gości kilkaset osób, nie są oni w stanie tyle przejeść. Mięso jest dzielone pomiędzy rodzinę i przyjaciół rodziny, część wędruje dla księdza, biednych i osieroconych.
Bawoły wodne mają tak ogromną wartość i znaczenie tylko w tym miejscu na świecie. W Rantepau znajduje się nawet jedyny w swoim rodzaju targ, na którym można kupić tylko bawoły. Wybór odpowiednich bawołów do pogrzebu może trwać bardzo długo. Jest to również ogromny biznes w Tana Toraja. Posiadanie bawoła przynosi wiele odpowiedzialności za jego ochronę i wiele korzyści przy sprzedaży. Jest wiele osób, które mogą zarobić na życie opiekując się czyimś bawołem.
Grzebanie zwłok
W ostatnim dniu uroczystości trumna znowu wędrowała wśród śpiewów i okrzyków na miejsce spoczynku. Pochowanie zwłok to był jedyny moment wzruszenia i smutku podczas pogrzebu w Tana Toraja. Tradycyjnie ciało było chowane w skałach lub jaskiniach, ale obecnie z racji, że większość ludzi to chrześcijanie, najczęściej korzystają z chrześcijańskiego cmentarza.
W regionie widziałam kilka jaskiń grzebalnych i wiele skał z wydrążonymi dziurami na pochówek. Oprócz tego w jednym miejscu napotkałam wiszące trumny, dokładnie takie same jak te w Sagada na Filipinach! Rodziny z wyższej klasy dodatkowo wykonują drewnianą replikę zmarłego (tau tau), która siedzi przed grobem. Przy grobie lub przed jaskinią zostaje też platforma-domek z pogrzebu. Tradycyjnie musi tam zostać na zawsze, aż się rozłoży.
Tak jak my przynosimy świece i kwiaty jako znak pamięci o zmarłych, Toradżanie przynoszą wodę, papierosy czy jedzenie. Stąd wokół grobów jest często sterta śmieci, a jaskinie grzebalne to już w ogóle jest masakra. Niektóre pochówków w jaskiniach zostały już częściowo rozłożone i przykryte innymi, nowszymi trumnami. Cały ten bałagan z kośćmi i czaszkami wokół wyglądał strasznie. Kości mieszają się ze stertami papierosów i plastikowych butelek z wodą. Dodatkowo rodzina zmarłego czasem otwiera trumnę by zmienić ubranie i oczyścić kości. W ten sposób pokazuje, że nadal pamięta i szanuje daną osobę.
Bardzo szczególne były groby dzieci w Toradży. Noworodki, które zmarły zanim wyrosły im zęby, nie zostały pochowane w grobie tak jak inni ludzie. Toradżanie uważają, że powinny spoczywać na konkretnej odmianie drzewa, którego żywica jest biała jak mleko. Dziecko jako, że nie może otrzymać już mleka matki, otrzymuje mleko z drzewa. Widziałam kilka drzew z dołączoną brązową wiązanką.
W niektórych miejscach w regionie Toradży można zauważyć kamienie megalityczne, które w zasadzie wyglądają jak długi kamień umieszczony w ziemi pionowo. Są to kamienie pamiątkowe z wielkich pogrzebów ważnych osobistości. Zazwyczaj stoją one w pobliżu tradycyjnych wiosek, gdzie odbywały się pogrzeby. Więcej na ten temat napiszę w następnym artykule o tym co warto zobaczyć w Tana Toraja.
Jak się ubrać na pogrzeb w Tana Toraja?
Na pogrzeb w Tana Toraja ludzie przychodzą ubrani na czarno na znak żałoby. Detale są czerwone – symbol krwi. Zazwyczaj to zwykły t-shirt i sarong w czarnym, bądź ciemnym kolorze. Panie dodatkowo mają regionalne torebki i czasami bambusowy kapelusz. Dzieci z rodziny zmarłych noszą tradycyjne stroje Toradży na specjalne uroczystości, które są bogate w kolory i dekoracje. Witają gości i pokazują im, gdzie mają siedzieć. Jeśli nie podróżujesz z czarnymi rzeczami, postaraj się pożyczyć, w przeciwnym razie ubierz najciemniejsze ubrania jakie masz.
Co przynieść na pogrzeb w Toradży?
Kiedy szłam na ceremonie plemienia Dajaków na Borneo, moja przewodniczka z couch surfing zawsze mówiła żebym przyniosła kawę i cukier. Tutaj, na największych pogrzebach świata na Celebes panowały takie same zasady. Widziałam, że niektórzy turyści nic nie przynoszą, najprawdopodobniej nie wiedzieli co. Żeby okazać szacunek, będzie miło jeśli podarujesz gospodarzom cukier, kawę czy papierosy. Na pewno przywitają cię z uśmiechem.
Kiedy najlepiej pojechać do Toradży?
Większość pogrzebów w Tana Toraja odbywa się od czerwca do września. Wtedy również region jest pełen turystów. W pozostałych porach roku jest mało odwiedzających i mało uroczystości. Jednakże z racji, że tradycyjny pogrzeb w Toradży trwa kilka dni jest bardzo prawdopodobne, że zobaczysz jakiś spędzając kilka dni w regionie. Ja przyjechałam pod koniec kwietnia i miałam okazję zobaczyć dużą ceremonię, jak również przygotowania się do kolejnej podczas zwiedzania okolicy.
Jak zobaczyć pogrzeb w Tana Toraja?
Istnieją dwie opcje na to by zobaczyć pogrzeb w Toradży. Pierwsza jest najłatwiejsza i najbardziej popularna – wynająć przewodnika, który zabierze Cię na ceremonię. Przewodników łatwo jest znaleźć, ale trudno znaleźć dobrego, który mówiłby płynnie po angielsku i miałby dużą wiedzę na temat tradycji. Aby znaleźć przewodnika w Toradży, nie trzeba dużo szukać. Zazwyczaj „polują” na turystów na przystanku autobusowym. W przeciwnym razie Twój hotel na pewno będzie miał „tajny kontakt” z przewodnikiem, który płaci im za rekomendacje. Tak samo jest z różnymi agencjami lub informacją turystyczną w mieście Rantepao. Nie dziwi, że to ogromny biznes, bo przewodnicy są stosunkowo drodzy, od 300 do 500 tysięcy rupii za dzień.
Podsumowując uważajcie by nie brać przewodnika w ciemno z polecenia hotelu czy informacji turystycznej. Pamiętajcie, że oni mają układ. Moja rada to porozmawiać osobiście z napotkanym lub poleconym przewodnikiem. Zapytać co oferuje w czasie dziennej wycieczki, czy zabierze Cię tylko na pogrzeb czy też do innych atrakcji. Przede wszystkim jednak dowiesz się czy dobrze mówi po angielsku i czy go rozumiesz. Tradycja Toradży jest jedną z najbardziej fascynujących na świecie i szkoda byłoby przegapić wyjaśnienia na wycieczce. Miejcie też na uwadze, że przewodników jest mnóstwo, a cena jest wysoka. Jeśli 500 k plus ewentualne napiwki nie brzmią jak wygórowana cena wiedz, że średnia pensja w tym regionie wynosi 2,5 miliona rupii.
Druga opcja to wynajęcie skutera w Rantepao i udanie się na pogrzeb w Toradży na własną rekę. Ale jak go znaleźć? I to jest największy problem. Jeśli wypożyczysz skuter i po prostu będziesz zwiedzać okolicę bardzo możliwe, że jakiś napotkasz. To ogromne imprezy i nie da się ich przeoczyć, a w sezonie jest ich sporo. Inną możliwością jest spróbować zapytać w biurze turystycznym, ale mogą chcieć ukryć informacje o lokalizacji, aby sprzedać cię przewodnikowi.
Trzecia opcja to możliwość wynajęcia przewodnika na jeden dzień, aby pokazał ci pogrzeb, a jeśli chcesz iść na inne dni pogrzebu będziesz już wiedzieć gdzie to jest. Przewodnicy zrobią wszystko, aby zarobić na tobie pieniądze, nawet mogą pokazać Ci zły kierunek drogi. Powiedzą ci też, że na ceremonię pogrzebową możesz wejść tylko z przewodnikiem, ale to nieprawda. Z mojego doświadczenia wynika, że wszystko można zrobić samemu, ale trzeba mieć kilka dni w Toradży. Czas by się rozejrzeć, nawiązać kontakt z lokalnymi na pewno zaowocuje. Na koniec – nie przyjeżdżaj do Toradży tylko na pogrzeb, ten region ma dużo więcej do zaoferowania.
PL Pszczoła kocha przyrodę, kwiaty oraz herbatę. Najbardziej sprawia jej przyjemność życie i podróże w rytmie slow, bez pośpiechu. Stara się podróżować bardziej ekologicznie i inspirować do tego innych. Lubi poznawać inne kultury, tradycje, spędzać czas z lokalnymi i kosztować ich przysmaków. Jej ulubione miejsca w każdej podróży to uliczne bazary.
ENG The Bee is a nature lover and tea addict. Loves the idea of slow life and responsible traveling, constantly trying to improve to bee more eco-friendly. Appreciates old cultures and traditions, loves to immerse with locals, listen to ethnic music as well as taste regional food and drinks. Her favorite spots while traveling are family houses and street markets.
Thank you for this post. I found it very useful!