Marzyło mi się od dawna by pojechać na Festiwal Sabantuj, czyli Tatarskie święto pługa. A w zasadzie to od czasu, kiedy dowiedziałam się, że istnieje mniejszość Tatarska w Polsce, bo jeszcze kilka lat temu nie byłam tego świadoma. Festiwal Sabantuj zapamiętam na długo, bo to był mój pierwszy raz na Podlasiu i czułam się jakbym podróżowała daleko w orientalne krainy. Nie bez powodu Tatarzy w Polsce uważani są za najbardziej egzotyczną mniejszość w naszym kraju.
Skąd się wzięła mniejszość Tatarska w Polsce?
Osadnictwo Tatarów w Polsce zaczęło się już w XIV w. głównie na terenie Litwy. Książę Litewski Witold nadał osadnictwu charakter wojskowy i sprowadził znaczną część Tatarów. Na terenie Polski i Litwy w XVI w. było aż 6 tysięcy przedstawicieli tej grupy etnicznej. Jeśli chodzi o współczesnych Tatarów to są to głównie migranci z Rosji po II wojnie światowej. W Polsce pozostało kilka wspólnot wyznaniowych Tatarów, głównie na Podlasiu. Jednak tylko tutaj możemy zobaczyć Festiwal Sabantuj, czyli wyjątkowe Tatarskie święto pługa.
Na Podlasiu, niedaleko granicy i pięknej Puszczy Knyszyńskiej znajdują się miejscowości Kruszyniany i Bohoniki – jedyne, w których wciąż można podziwiać Tatarskie meczety i mizary (muzułmańskie cmentarze). To miejsca kultu dla całej mniejszości Tatarskiej, a szacuje się, że jest ich w Polsce 2-3 tysiące!
Jak dojechałam do Kruszynian?
Jadąc na Podlasie obawiałam się problemu z transportem, bo nie mam własnego samochodu, a wiem, że ten rejon to głównie małe miejscowości. Na szczęście nie miałam problemu by dojechać do Kruszynian, bo regularnie kursują tam autobusy z Białegostoku. I to jakie! PeKaeSy z prawdziwego zdarzenia! Stare, ale jare! Dawno takim nie jechałam. Białystok, jako stolica regionu jest świetnie skomunikowany z Warszawą i bez trudu można tam dotrzeć pociągiem.
Jeśli chodzi o drogę powrotną to niestety jest już nieco gorzej. PKSy nie jeżdżą z Kruszynian do Białegostoku wieczorem, trzeba więc znaleźć sobie jakiś nocleg. I tutaj też przestrzegam, by nie szukać noclegu w Kruszynianach na ostatnią chwilę, bo można już nie znaleźć. To mała miejscowość z zaledwie kilkoma agroturystykami, to samo tyczy się sąsiednich wiosek. Tym bardziej przed Festiwalem Sabantuj wszystko było już od dłuższego czasu zarezerwowane. Zdecydowałam się więc na powrót autostopem do Białegostoku. Zatrzymało się pierwsze auto. 🙂
Meczet w Kruszynianach
Już wspominałam, że od kilku lat marzyłam o wizycie na Festiwalu Sabantuj i nawet w tym roku wyjazd był pod znakiem zapytania, bo nikt nie chciał ze mną jechać, noclegi zarezerwowane i daleko (a jestem z południa, z okolic Sandomierza). Wszystko to mnie zniechęcało, ale jak to mówią dla chcącego, nic trudnego! Wsiadłam w autobus i jestem!
Jak tylko wyszłam z autobusu, podekscytowana pobiegłam do meczetu w Kruszynianach. Zaskoczyło mnie to jaki jest malutki. Owszem, widziałam go wcześniej na zdjęciach, ale miałam zupełnie inne wyobrażenie. Meczet jest zielony i drewniany, co sprawia, że prezentuje się naprawdę uroczo. Można też wejść do środka, a Pan Tatar opiekujący się meczetem z pewnością chętnie Ci opowie jego historię. Zwiedzanie meczetu kosztuje zaledwie kilka złotych i jest dostępne prawie przez cały rok. Wystarczy zadzwonić do Pana Tatara przewodnika – numer telefonu jest na drzwiach. Meczet w środku jest bardzo klimatyczny, a w powietrzu unosi się zapach drewna. Tradycyjne dywany na podłodze, miejsce czytania Koranu oraz jego fragmenty na ścianach wprowadzają w orientalny klimat.
Mizar – tatarski cmentarz w Kruszynianach
Duże wrażenie zrobił na mnie też muzułmański cmentarz, który znajduje się jakieś 300 m. za kościołem. Płyty nagrobne mają niekiedy półksiężyc na szczycie – symbol Islamu. Warto zwrócić uwagę na inskrypcje na płytach nagrobnych, które są w różnych językach. Można się też dopatrzeć bardzo egzotycznych imion jak Dżemila, Aladyn czy Mustafa. Najstarszy nagrobek pochodzi aż z 1704 roku.
Festiwal Sabantuj w Kruszynianach
Do sedna. Przyjechałam do Kruszynian głównie na Tatarskie święto pługa, które zaczęło się punkt 12 przy meczecie modlitwą o pokój na świecie. Potem masa fotek i ustawianie parady gości. A było dość kolorowo i egzotycznie. Gościli m.in.: Podlaska Brać Szlachecka, regionalne zespoły folkowe, zespoły pieśni i tańca kultury Tatarskiej z Podlasia i z Litwy, goście z ambasady Mongolii w Warszawie oraz zespół muzyczny z Mongolii. Dookoła to co bardzo lubię, czyli tradycyjne stroje ludowe. Byłam przeszczęśliwa widząc te wszystkie wzory i kolory. Nie spodziewałam się też, że będąc wciąż w Polsce poczuję się znowu jak na dalekiej egzotycznej podróży.
W końcu kolorowa parada ruszyła w stronę Tatarskiej Jurty, obok której miała się za chwilę oficjalnie zacząć artystyczna część Festiwalu Sabantuj w Kruszynianach. Ja nie czekając ani chwili ustawiłam się w kilkunastu-metrowej kolejce po tradycyjne Tatarskie dania. Było warto! Spróbowałam zupy Shavla oraz Czebureka, czyli takiego mega pieroga z serem lub mięsem w środku. Jedzenie było tak pyszne, że poczułam ogromną ochotę na to, by jeszcze wrócić na Podlasie po więcej!
Po powitaniach gości, na scenie zaczęła się część artystyczna. Występowały grupy taneczno-wokalne prezentujące kulturę mniejszości Tatarskiej z Polski i nie tylko. Był zespół Litewski oraz absolutny hit – koncert zespołu z Mongolii. Kiedy usłyszałam ich przedziwne orientalne instrumenty w połączeniu z mongolskimi śpiewami gardłowymi, które nota bene słyszałam po raz pierwszy na żywo, byłam zachwycona. Ta muzyka była tak piękna, że nieśmiało przyznaję, że się wzruszyłam.
Występom na scenie towarzyszyły pokazy Braci Szlacheckiej i rekonstrukcja bitwy, warsztaty kulinarne kuchni Tatarskiej czy też pokaz mody Tatarskiej z różnych części świata. Oczywiście dookoła była też masa stoisk z mapkami atrakcji regionu, regionalne przysmaki czy prawdziwa kawa po turecku. Święto pługa – kto by pomyślał, że taki z pozoru zwykły festyn okaże się tak egzotyczny. Festiwal trwał cały dzień i nie było nudy. Miałam wrażenie, że jest zarówno co oglądać, jak i co robić, a atrakcje zlokalizowane były w kilku miejscach niedaleko sceny. Z Festiwalu Sabantuj wróciłam bardzo zadowolona i jestem pewna, że na Podlasie jeszcze wrócę!
Byliście na Festiwalu Sabantuj? Podzielcie się wrażeniami! A jeśli się wybieracie i macie jakieś pytania, na które odpowiedzi nie znaleźliście w artykule, piszcie śmiało.
PL Pszczoła kocha przyrodę, kwiaty oraz herbatę. Najbardziej sprawia jej przyjemność życie i podróże w rytmie slow, bez pośpiechu. Stara się podróżować bardziej ekologicznie i inspirować do tego innych. Lubi poznawać inne kultury, tradycje, spędzać czas z lokalnymi i kosztować ich przysmaków. Jej ulubione miejsca w każdej podróży to uliczne bazary.
ENG The Bee is a nature lover and tea addict. Loves the idea of slow life and responsible traveling, constantly trying to improve to bee more eco-friendly. Appreciates old cultures and traditions, loves to immerse with locals, listen to ethnic music as well as taste regional food and drinks. Her favorite spots while traveling are family houses and street markets.