Dlaczego warto zwiedzać Polskę w listopadzie?


Sorry, this entry is only available in Polish.

Piękne złote liście już opadły, a śniegu brak. Krajobraz jest szary, ponury, coraz częściej pada deszcz i jest zimno. Polska w listopadzie nie należy do najpiękniejszych widoków. Cóż, taki mamy klimat… Poza tym te przygnębiające krótkie dni, które przyprawiają o jesienną chandrę. Nie bez powodu listopad to miesiąc, w którym Polacy, jeśli już podróżują, to uciekają za granicę w poszukiwaniu słońca. Jednak co, jeśli nie możemy akurat wyjechać z kraju i mamy do dyspozycji tylko weekend w listopadzie? Czy warto podróżować po Polsce w listopadzie? Może lepiej poczekać na lepsze czasy? Moim zdaniem warto i tak ponury miesiąc może okazać się idealny do podróżowania, jeśli wybierzemy dobry kierunek.

Dlaczego warto podróżować po Polsce w listopadzie?

Weekend w listopadzie to dobry wybór dla osób, które nie lubią tłumów i kolejek. Jako introwertyczka uwielbiam zwiedzać miejsca, które są puste, ewentualnie przewija się przez nie mało osób. Nie lubię stać w kolejkach i przepychać w tłumie. W listopadzie jest pod tym względem spokój.

W tzw. sezonie niskim z łatwością dostaniemy miejsce noclegowe, gdzie tylko zapragniemy. Hotele i pensjonaty nie są obłożone i co więcej, często oferują super zniżkę last minute.

Niski sezon to też niższe ceny. Dotyczy to nie tylko noclegów, ale często biletów wstępu do rozmaitych atrakcji, co ma na celu zachęcenie do zwiedzania poza sezonem.

Dla mnie ważnym argumentem dla podróżowania poza sezonem jest kwestia ekologii. Masowa turystyka ma negatywny wpływ na środowisko. Infrastrukturę turystyczną buduje się w atrakcyjnych przyrodniczo miejscach, które są nadmiernie eksploatowane. Niestety tam natura ulega zniszczeniu przez nadmiar ludzi oraz nieetyczne podejście właścicieli obiektów. Wybierając podróż poza sezonem, ograniczamy negatywny wpływ, nie przyczyniamy się do nadmiernej eksploatacji. Jeśli interesuje Cię kwestia odpowiedzialnych podróży, możesz ją zgłębić tutaj i dowiedzieć się jak podróżować lepiej – dla środowiska i lokalnej ekonomii.

I jeszcze jedno. Co jak nie podróż, może być korzystnym remedium na jesienną chandrę! Na mnie zawsze działa dobrze i dodaje energii. Niezależnie od pory roku, podróżowanie to coś, co sprawia mi ogromną radość, więc dlaczego nie sprawić jej sobie w tych najsmutniejszych dniach w roku?

Gdzie jechać w listopadzie w Polsce?

Łasice kradną jajka Roa street art

Jeden z Łodzkich murali

Przedstawiam Wam moje sposoby na udany weekend w listopadzie w Polsce. Są to kierunki uniwersalne, dające spore możliwości wyboru i mam nadzieję, że zachęcą Was do zwiedzania Polski w listopadzie.

Miasta

Przede wszystkim wolę zwiedzać miasta jak jest szaro i buro, a naturę jak jest zielono. Poza tym w miastach zawsze coś się dzieje, a to festiwal muzyczny, a to filmowy. Jest masa miejsc, gdzie można się ogrzać (kawiarnie, restauracje) czy poczytać książkę. Wreszcie, miasta dają świetne możliwości do zwiedzania indoor, czyli wewnątrz. Mowa tu o rozmaitych muzeach czy wystawach, które z powodzeniem pozwolą  przenieść się w inny świat i zapomnieć o tym, co za oknem.

Weźmy na przykład Warszawę – latem upał i każdy woli z niej uciekać na wieś, a jesienią czy zimą to miejsce pełne wydarzeń kulturalnych. Muzeum Powstania Warszawskiego, Centrum Nauki Kopernik czy Zamek Królewski – to idealne atrakcje na tę porę roku. A po zwiedzaniu gorąca czekolada czy grzane winko. Przekonałam Cię? 😉

W tym roku odkrywałam murale w Łodzi i muszę przyznać, że to świetna forma aktywności w mieście. To swoista galeria sztuki, która ożywia ulice i blokowiska. Owszem w Łodzi murali jest bardzo dużo, ale także inne miasta zachwycają wielkoformatowymi dziełami jak Wrocław czy Białystok.

Znane kurorty

Nie ma lepszej pory na odwiedzanie znanych kurortów niż poza sezonem. Owszem, jeśli lubicie tłumy i nie przeszkadza Wam kolejka po gofry, to w porządku. Ja wolę zwiedzać w rytmie slow, bez przepychania się i walczenia o miejsce siedzące czy łóżko. Stronię od najbardziej popularnych latem czy zimą kurortów i jeśli miałabym je odwiedzić to wtedy, kiedy jest tam pusto.

Wybrzeże Bałtyku czy polskie góry są latem pełne turystów, a w listopadzie świecą pustkami. Oczywiście każdy ma inne preferencje spędzania czasu, ale dla mnie taki spacer po plaży jesienią brzmi bardzo atrakcyjnie, a góry są piękne o każdej porze roku.

Weekend SPA

Jesień to idealny moment na self care, czyli zadbanie o siebie. Nie dość, że to okres, w którym nasza odporność jest mocno osłabiona, to jeszcze brak słońca i niskie ciśnienie skutecznie psują nastrój. Warto regularnie zażywać witaminę D i dbać o swoje dobre samopoczucie. Jestem ogromną zwolenniczką dbania o siebie na co dzień, ale i w podróży. Im lepiej się czujemy fizycznie i psychicznie, tym mniej nasz organizm jest narażony na infekcje. Myślę, że warto inwestować w siebie i swój dobry nastrój. Jeśli brakuje czasu na co dzień, to zaserwować sobie weekendowy wyjazd, gdzie prawdziwie odpoczniemy.

Polska w listopadzie wcale nie musi być taka zła, jeśli siedzimy w saunie czy podgrzewanym jacuzzi. Weekendowe SPA to świetny pomysł na rozgrzanie się i rozluźnienie. W naszym kraju mamy świetną bazę hoteli z usługami SPA, więc warto korzystać i docenić rodzimą turystykę.

Termy! O niebiosa, jak ja kocham termy i wszelkie miejsca z gorącymi źródłami. Na Islandii gorące źródła ratowały mój nastrój w zimnej aurze. Nie zapominaj, że w Polsce też mamy takie atrakcje, które pozwolą się wygrzać zimą i z pewnością wyjdzie Ci to na zdrowie.

Relaks w ruskiej bani w Beskidzie Niskim.

Ruska bania w Beskidzie Niskim (Dosbajka).

Przytulny nocleg

Dziewczyna czyta książkę przy kominku.

W domku Dosbajka

Czasami nie muszę nic zwiedzać i nigdzie wychodzić. Wystarczy klimatyczny nocleg z kominkiem, gdzie mogę poczytać książkę i zwyczajnie leniuchować. Nic nie robienie od czasu do czasu też jest spoko, bo rozluźnia umysł od natłoku spraw. Taki właśnie był mój listopadowy pobyt w Dosbajce w Beskidzie Niskim. Drewniany domek był uroczy. Była w nim dobrze wyposażona kuchnia, kominek, książki – słowem wszystko, co potrzebne. Wcale nie czułam potrzeby zwiedzania kolejnych miejsc w zgniłą pogodę. Mogłam się zaszyć z książką, upichcić własne jedzonko (sklep jest bardzo blisko). A wieczorem winko i gapienie się w ogień bez końca. To bardzo relaksujące i przytulne miejsce i przyznaję, że nie chciało mi się stamtąd wyjeżdżać.

Ale i tak nic nie pobije kąpieli w tzw. ruskiej bani. Temperatura powietrza 7 stopni, temperatura wody 38. Po kilkunastu minutach byłam już tak nagrzana, że wychodziłam z bani na golasa i wciąż było mi ciepło. Po godzinie w bani byłam już w stanie wejść do górskiego strumienia obok i ochlapać się lodowatą wodą. Wciąż nie mogę uwierzyć, że się na to zdobyłam, bo nie jestem fanką morsowania i generalnie nienawidzę zimnej wody. Jednak potwierdzam, że w tym przypadku chłodzenie w strumieniu okazało się strzałem w dziesiątkę i czułam się potem tak świeżo i rześko.

Nawet pobliski kurort – Krynica Zdrój mnie zaskoczył. Jak wspomniałam, stronię od znanych kurortów w sezonie, więc nigdy wcześniej tam nie byłam. Krynica okazała się przepięknym miejscem i myślę, że poza sezonem można na spokojnie odkryć uroki miasteczka.

Nocleg w Beskidzie Niskim.

Domek w Dosbajce.

Winnice

W naszym kraju mamy już dziesiątki winnic, a niektóre regiony Polski można śmiało porównać z widokami w Toskanii. Mogę tu wymienić rejon Tarnowa, Sandomierza, Krakowa czy Zielonej Góry. Jesień to czas, kiedy pola winogron odpoczywają po zbiorach, ale pierwsze winko z danego roku można pić 6 tygodni po zbiorach, czyli właśnie w drugiej połowie listopada. Wtedy to przypada święto młodego wina w Sandomierzu. Na festiwalu można wiele dowiedzieć się o tradycji winiarskiej regionu, jakiego wina używać do jakich potraw. Wydarzeniu zawsze towarzyszą koncerty i rzecz jasna degustacje.

 Ruiny zamków i urbex

Klimat ruin zamkowych jest szczególny jesienią – bardziej mroczny i surowy. Wiele osób upodobało sobie urbex, czyli eksplorację zniszczonych i opuszczonych budynków. Moim zdaniem jesień to idealna sceneria, by oglądać ruiny, nie tylko te zamkowe. Każde województwo kryje jakieś opuszczone ruiny pałaców czy zamków. Ostatnio zwiedzałam zamek Krzyżtopór w Ujeździe, który widzicie na zdjęciu poniżej.

Ruiny zamku w Ujeździe.

Festiwale w listopadzie

Czy wiecie, że dawniej listopad kojarzył się w Polsce z gęsiną i młodym winem? Już w średniowieczu jadano gęsinę w dniu 11 listopada, by upamiętnić postać św. Marcina – taaaak, tego od pysznych rogali w Poznaniu. Ów nieśmiały duchowny schował się przed ludźmi, by uniknąć mianowania na biskupa. Według legendy to gęsi wskazały, gdzie schował się św. Marcin i odtąd ten dzień świętowało się w naszym kraju dość hucznie. Ponoć w 1865 roku w samej tylko Warszawie zjedzono ponad 20 tysięcy gęsi!

Jeśli chodzi o młode wino, to dawno temu tylko takie było. Nieliczne udawało się przechować dłużej, a im dłużej tym oczywiście lepiej. Młode wino gotowe było w listopadzie i oczekiwano na nie z niecierpliwością. Tradycja święta młodego wina została zapoczątkowana we Francji, z czasem przeniosła się do innych państw z tradycjami winiarskimi. Również w Polsce były w listopadzie organizowane dożynki na cześć młodego wina, najczęściej w trzeci czwartek listopada.

Ciekawe festiwale w listopadzie:

  • 11 listopada – Kujawsko-pomorski festiwal gęsiny w Przysieku k/Torunia to święto regionalnych przysmaków z gęsiny.
  • 11 listopada – Święto rogala Marcińskiego w Poznaniu – kiedy miasto wypełnia zapach słodkości i można się w nim wprost rozpłynąć.
  • Festiwal Młodego Wina w Sandomierzu najczęściej koło 20 listopada.
  • Festiwale filmowe w Warszawie.

Mam nadzieję, że znaleźliście coś dla siebie na udany weekend w listopadzie. Co przypadło Wam do gustu? Czy polecacie jakieś miejsca do zwiedzania w listopadzie w Polsce? Czekam na Wasze inspiracje w komentarzach.

Subscribe to my inspiring mailing list!


Receive news, exclusive materials and travel tips every few weeks.
* indicates required

Leave a comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *